Narzekotyk

Narzekotyk Mówi się, że narzekanie to choroba narodowa Polaków. Robią to nawet wówczas, gdy mają powody do radości. Na pytanie: „Co słychać?” nigdy nie odpowiedzą, że jest dobrze.

      Nawet na powitanie: „Dzień dobry” zdarza się, że mówią: „Mógłby być lepszy”. Czy aż tacy z nas perfekcjoniści? Jedynym usprawiedliwieniem byłoby odziedziczenie talentu narzekactwa po przodkach, którzy sponiewierani historią mieli prawo się żalić. Historia historią, czy jednak dziś wciąż jest tyle racjonalnych powodów do kultywowania tej tradycji? Sądzę, że nie.

 

      Trudno się więc dziwić, że gdy spotykamy znajomego, on zawsze się spieszy. W końcu nikt nie chce wysłuchiwać cudzych narzekań, zrzędzenia i marudzenia, bo ma swoje, ważniejsze problemy. Bombarduje nimi innych przy każdej nadarzającej się okazji. Często są one wyimaginowane, bo nie może być wszystko ok. Trzeba marudzić, wszyscy tak robią. Nie można się za bardzo wychylić i żeby nie odbiec od normy, koniecznie szybciutko wymyślić, znaleźć, a najlepiej stworzyć parę wyszukanych problemów, żeby było czym się pochwalić sąsiadce i dobrze wypaść na licytacji pod tytułem: kto ma gorzej? Prawda jest brutalna. Narzekanie to używka silnie uzależniająca. Jej popularność stale wzrasta. Dzięki temu żyjemy wśród nieustannych narzekaczy i hipochondryków.

 

      Na co nasi rodacy lubią sobie ponarzekać? Na rząd i polityków, na pracodawcę lub brak pracy, na zdrowie i zły humor, na siebie nawzajem. Jednak czy to coś zmienia? Niestety. Dlatego narzekaniu wypowiadam wojnę. Mówię stanowcze nie narzekaniu dla zasady, narzekaniu bo wszyscy to robią! Przepraszam, nawet nie zauważyłam, że właśnie w tej chwili narzekam. Niestety ze względu na moje poglądy muszę zakończyć ten tekst, bo szczytem narzekania byłoby narzekać na narzekanie.

 

Autor: IsKra

Szukaj

Śledź nas na:

Jesteśmy obecni w sieciach społecznościowych!