Rozmowa z Krzysztofem Ciesielskim, trenerem polskiej reprezentacji rugby 7
Rugby, jako twarda i honorowa gra, wyrabia charakter, uczy zespołowej pracy, szacunku dla przeciwnika i respektowania reguł. To dyscyplina z tradycjami powstała w 1823 roku w Anglii.
Dżentelmen polskiego rugby
Rugby, jako twarda i honorowa gra, wyrabia charakter, uczy zespołowej pracy, szacunku dla przeciwnika i respektowania reguł. To dyscyplina z tradycjami powstała w 1823 roku w Anglii. Mowi się, że aby zostać dobrym zawodnikiem, trzeba posiąść szybkość sprintera, gibkość judoki, siłę ciężarowca i zwinność zapaśnika. Takim właśnie zawodnikiem był Krzysztof Ciesielski, rugbista Orkanu Sochaczew, przez około 10 lat grający w reprezentacji Polski rugby piętnastoosobowego, współzałożyciel i trener wielu klubów, m.in. CK Ursynów i AZS Katowice, a także sędzia Polskiego Związku Rugby. Jego wieloletnie doświadczenie i umiejętności trenerskie doceniono, powołując go na stanowisko trenera reprezentacji Polski rugby siedmioosobowego. Tego można się dowiedzieć przeglądając strony internetowe. Dużo więcej Krzysiek zdradził mi podczas rozmowy.
-Krzysiu, kiedy i w jaki sposób rozpoczęła się Twoja przygoda z rugby, która z resztą przyniosła Ci wiele sukcesów?
-W mojej miejscowości, Sochaczewie, w 1971 roku rozegrany został mecz reprezentacji Polski seniorów z młodzeżową reprezentacją Polski. Zainteresowała mnie ta dyscyplina, więc poszedłem na trening i już zostałem.
-Przez wiele lat byłeś zawodnikiem Orkanu Sochaczew, ale grałeś też w reprezentacji Polski na mistrzostwach. Jaką pozycję w drużynie wtedy zajmowałeś i jakich umiejętności od Ciebie wymagała?
-Byłem zawodnikiem ataku. Grałem na wszystkich pozycjach: 9, 10, 11, 12, 15. Specjalizowałem się szczególnie w dwóch, 11 (skrzydłowy ataku) i 15 (obrona). Wymagały one ode mnie szybkości, wytrzymałości i ogólnej sprawności, a także umiejętności oceny i przeglądu sytuacji w grze. W ciągu około 10 lat gry w reprezentacji grałem w 33 meczach. W 1977 roku po raz pierwszy zdobyliśmy brązowy medal w Mistrzostwach Europy.
-Co zdecydowało o tym, że rugby stało się nie tylko Twoim hobby, ale również pasją, sposobem na życie?
-W młodości nie byłem grzecznym chłopcem, a sport wyprowadził mnie na prostą i chciałem pozostać mu wierny do końca. Teraz ten sposób mogę przekazać młodzieży i staram się to robić jako trener. Sport dał mi możliwość zwiedzenia ciekawych miejsc na świecie i poznania wielu ludzi, znakomitych sportowców, których podziwiam i cenię.
-Interesujesz się czymś poza sportem, czy może rugby to Twoje jedyne hobby?
-Nie, nie jedyne. Moim kolejnym zainteresowaniem jest stolarstwo artystyczne, a konkretnie akcesoria sportowe wykonane w drewnie, takie moje rękodzieło, które tworzę w wolnych chwilach. Czasem są to nawet meble zdobione i ręcznie robione. Miałem nawet możliwość wręczenia bramki wykonanej przeze mnie Papieżowi Janowi Pawłowi II podczas audiencji w Watykanie.
-Aby móc się pochwalić doświadczeniem sortowym podobnym Twojemu, potrzeba niezwykłej wytrwałości, ambicji i konsekwencji w dążeniu do celu. Tobie się udaje. Co jest dla Ciebie motywacją do gry, udziału w treningach i samodoskonalenia się?
-Każdy trening sprawiał mi wielką przyjemność, a gra, zwłaszcza zwycięstwa, była ogromną radością, która dawała mi poczucie spełnienia i satysfakcję z pracy. Chciałem być dobry i byłem.