List Otwarty do Mieszkańców Pułtuska i Dyrektorów Szkół Podstawowych w Pułtusku

List Otwarty do Mieszkańców Pułtuska i Dyrektorów Szkół Podstawowych w Pułtusku

W dniu dzisiejszym otrzymaliśmy list otwarty jednego z naszych użytkowników. Dotyczy on kwestii wykorzystywania akcji społecznych w celach reklamowych. Zachęcamy do lektury.

W dniu dzisiejszym otrzymaliśmy list otwarty jednego z naszych użytkowników. Dotyczy on kwestii wykorzystywania akcji społecznych w celach reklamowych. Zachęcamy do lektury.

 

 

Szanowna Redakcjo, 

 
piszę ten list ze względu na postępujący problem etyczny, społeczny i gospodarczy, dotykający coraz większej liczby ludności Polski.  
 
Z dnia na dzień ubywa w Polsce miejsc pracy i pieniędzy (dodrukowywanych na potęgę, by ukryć rzeczywisty stan finansowy kraju). Z drugiej strony, w "świetlnym" tempie, przybywa tysiące idei i prywatnych fundacji, sławiących pasożytniczy wyzysk pod płaszczem altruistycznej dobroczynności. "Działalność" tych fundacji widać przede wszystkim w okresie składania deklaracji podatkowych przez Polaków - wszak 1% to nie mało w skali kraju... 
 
Do szkół podstawowych w Pułtusku, podobnie jak do innych polskich szkół, trafiła idea "Listów dla Ziemi"  -  "ciekawostki", którą dzieci przynoszą z zajęć edukacyjnych do domu. Idea szczytna w swym opisie, ale jak każda idea i kij - posiadająca dwa końce. Pierwszoklasistów uczy się z materiałów prywatnej organizacji - Fundacji Ekologicznej ARKA - o tym, by sadzić drzewa, jeździć rowerem, segregować śmieci, promując przy tym prywatne firmy takie jak Facebook, Żywiec Zdrój, AQUA S.A., ZEC S.A.. Już sam ten fakt - "edukacja" bazująca na kryptoreklamie - jest, co najmniej, wątpliwy etycznie i merytorycznie, a z pewnością szkodliwy dla postrzegania i świadomości pierwszoklasistów, którzy w ramach "ekologii" otrzymują materiały zawierające kilkanaście "atrakcyjnych" logotypów. Każdy idąc dalej tym tropem możne sobie przeanalizować idee, które wpajane są dzieciom. Ja analizuję je tak: 
 
"Sadźmy drzewa" - dzięki temu wyręczymy przedsiębiorstwa, które je wycinają i zarabiają przy tym olbrzymie pieniądze, bez konieczności zatrudniania pracowników i kłopotania się z odnawianiem zniszczonej przyrody. 

"Rower wiele zmienia", "To najprostszy sposób, by ograniczyć emisję spalin do atmosfery" - dzięki temu koncerny paliwowe będą dalej istniały i zarabiały nie ponosząc rzeczywistych kosztów związanych z emisją spalin do atmosfery, bo przysłowiowy Kowalski weźmie to na swoje barki. 

"Nie pal śmieci - segreguj" - dzięki temu firmy zajmujące się handlem odpadami i recyklingiem, nie będą musiały zatrudniać pracowników do segregacji śmieci,  Kowalski zaś, za swoją pracę poświęconą segregacji, nie dość, że nie dostanie wynagrodzenia, to jeszcze zapłaci za odbiór posegregowanych przez siebie odpadów - czyli zapłaci z własnej kieszeni za wykonaną przez siebie pracę - takie cuda tylko w Polsce. Firmy "ekologiczne" następnie sprzedadzą już posegregowane śmieci innym firmom, które wyprodukują z tych śmieci butelki, ubrania, smartfony i inne cuda, za które znów zapłaci Kowalski..
 
Dzięki "ekologii", za kilka lat Kowalski zapłaci za oddychanie, bo przecież generuje CO2 - choć pewnie nie wie, że już za nie płaci nad polskim morzem i w górach, pod postacią opłaty klimatycznej.
 
Prywatna organizacja "Fundacja Ekologiczna ARKA", szerząca ideologie ekologiczne, ma siedzibę w Bielsku-Białej, przy ulicy Walecznych 23, a biuro przy ul. Piastowskiej 4. Szybki rzut oka na widok siedziby przy Walecznych 23 utrwalony na mapach Wielkiego Brata Google ukazuje nam szyldy "IGLAKI SPRZEDAŻ" i "SZKÓŁKA KRZEWÓW OZDOBNYCH". Podobnie jak z innymi cudami w Polsce - to tylko "przypadek", że idea "Sadźmy drzewa" przynosi na myśl związek z popytem na  iglaki i krzewy ozdobne... Nie jest to osamotniony "przypadek" - prezesem organizacji "Fundacja Ekologiczna ARKA" jest  pan Wojciech Owczarz, tymczasem w połowie drogi między siedzibą a biurem organizacji, przy ulicy Cegielnianej 41 siedzibę ma firma "P.H.U. BIEL-MET Wojciech Owczarz", zajmująca się m.in. - zgodnie z PKD - sprzedażą hurtową odpadów i złomu, zbieraniem odpadów innych niż niebezpieczne, odzyskiem surowców z materiałów segregowanych, transportem drogowym towarów, działalnością usługową związana z zagospodarowaniem terenów zieleni... W taki oto sposób, w myśl idei ekologicznych wszczepianych dzieciom w szkołach, rosną prywatne biznesy, a szkoły bezrefleksyjnie powtarzają narzuconą im propagandę. Jaki będzie tego efekt ujął trafnie Aleksander Fredro: 
 
"Ideolog chce ze swojej gliny nowego człowieka ulepić. I zawsze zrobi tylko błoto."
 
 
W związku z powyższym, proszę dyrekcje pułtuskich szkół o publiczne odpowiedzi, za pośrednictwem redakcji, na pytania, które jak sądzę dotyczą wszystkich mieszkańców, a zwłaszcza ich dzieci:
 
1. Czemu na zajęciach edukacyjnych w szkołach realizowany jest program prywatnej organizacji “Fundacja Ekologiczna ARKA” i dlaczego wśród pierwszoklasistów promowana jest amerykańska firma Facebook i inne podmioty gospodarcze nie mające związku z edukacją dzieci?  

2. Na jakiej podstawie prawnej i programowej dzieci uczone są tzw. “działań ekologicznych” wskazanych w “Listach dla Ziemi”, w rzeczywistości realizujących potrzeby prywatnych organizacji, w ramach zajęć edukacyjnych w szkole?  

3. W jaki sposób ochroni środowisko dystrybucja milionów egzemplarzy “Listów dla Ziemi” sporządzonych na bazie chemikaliów? 

4. Czy szkoły decydując się na rozpowszechnianie wśród dzieci materiałów prywatnej fundacji, sprawdziły powiązania tej organizacji w zakresie m.in. handlu odpadami i sprzedaży sadzonek? 

5. Jaką wartość etyczną i moralną ma wpajanie małym dzieciom idei tzw. “pracy dla Ziemi”, gdy w rzeczywistości realizują się potrzeby prywatnych przedsiębiorstw, zajmujących się m.in. handlem posegregowanymi odpadami i ich recyklingiem, zwolnione dzięki takim ideom z potrzeby zatrudniania pracowników i dążące do maksymalizacji zysków? 

6. Czy szkoły propagując działania prywatnej organizacji sprawdziły w jaki sposób i czy rzeczywiście te działania przyczyniają się do poprawy stanu środowiska, a jednocześnie w jaki sposób te działania wpływają na utratę miejsc pracy osób sprzątających i segregujących odpady oraz jak w związku z tym rosną wpływy prywatnych podmiotów gospodarczych zajmujących się handlem segregowanymi odpadami i ich recyklingiem na olbrzymią skalę?

7. Czy w czasach kapitalizmu etycznie i moralnie właściwe jest wpajanie młodym ludziom idei ekologicznej pracy za darmo, z pominięciem ekologicznej odpowiedzialności prywatnych przedsiębiorstw, które zużywają najwięcej energii, surowców naturalnych i najbardziej zanieczyszczają środowisko, nie starając się później przywrócić go do stanu pierwotnego, unikając kosztów związanych z ochroną środowiska? 
 
Uważam, że edukacja młodych ludzi to bardzo odpowiedzialne zadanie, które kształtuje ich osobowość i spojrzenie na świat,  dlatego jakiekolwiek działania w tym kierunku powinny być bardzo rzetelne. Niestety nie potrafię tej rzetelności przypisać działalności prywatnej organizacji “Fundacja Ekologiczna ARKA”, która w zakresie zebranych przeze mnie materiałów, wskazuje na powiązania z handlem odpadami i sadzonkami, a realizowanie przez szkoły celów prywatnych organizacji uważam za naganne i niedopuszczalne. Nie zgadzam się na naukę dzieci w zakresie innym niż wyraźnie i szczegółowo wykazanym w programie edukacji, w tym na propagowanie w edukacji firm takich jak Facebook, nie mających związku z polską kulturą, edukacją i tradycją. 
 
Proszę redakcję o publikację tego listu w uzasadnionym społecznym interesie, potraktowanie go jako artykułu lub w myśl prawa prasowego jako rzeczową odpowiedź na stwierdzenia zawarte w "Listach do Ziemi" przekazywanych dzieciom w szkołach, tak by każdy mieszkaniec Pułtuska i okolic mógł się zapoznać z nowoczesnymi sposobami "edukacji". 
Załączam kopię "Listu dla Ziemi" i zrzuty ekranu ilustrujące publicznie dostępne informacje, na które się powołałem.
 
Z wyrazami szacunku,
Jarosław Konarzewski

Polecane Video

Szukaj

Śledź nas na:

Jesteśmy obecni w sieciach społecznościowych!